Przekaż 1.5% podatku Psiej Ekipie, KRS 0000697348

...Bo kto nie zazna miłości ni razu,ten nigdy nie może być w niebie....

Gdy 7 lat temu przekroczyłem jako wolontariusz, bramę schroniska, nie spodziewałem sie ze moje życie przez te wszystkie lata będzie przeplatało sie z jego życiem. Patrząc jak wolo zapina psy na wyprowadzanie, nie rozumiałem dlaczego on nie jest zabierany na spacer.
-Bo nie pozwala zakładać sobie obroży.
Postanowiłem to zmienic. Gdy inne psy były na spacerze, ja zostawałem w boksie i gadałem. Gadałem jak najęty, a on słuchał. Piękny, dumny, niedostępny. Początkowo trzymał dystans. Z czasem sam zaczął go zmniejszać. Pierwszy dotyk, pierwsze pogłaskanie, pierwsza zabawa. Myślałem że jestem na dobrej drodze do przyjaźni, która pozwoli nam na obroże i wspólny spacer. Jakże sie myliłem. Ares szybko pokazał mi, kto w tej grze rozdziela karty. Nigdy nie pozwolił mi na taką bliskość, abym mógł dotknąć jego szyi. Potem życie mi się troche rozjechało czasowo i musiałem odpuścić sobie wizyty w schronisku. A on był tam nadal, ze swoją duma, godnością i obrożową fobią. Lata mijały, aż w wolontariacie pojawiła sie wspaniała, cierpliwa i dobra dziewczyna. To ona po wielu tygodniach przekonała Aresa, że obroża to nie wróg, a spacer to coś wspaniałego. Bardzo się ucieszyłem gdy zobaczyłem jego pierwsze wyjście z boksu. Potem nie rozumiałem dlaczego wolo zabrali tego pięknego, silnego psa do Psiej HAUpy...aż do dnia gdy pojechałem odwiedzić jej podopiecznych.

Nie poznałem go. 7 lat schroniska upodliło go jak nic innego. Z dumnego, hardego, pięknego psa, został schorowany, zeszmacony strzępek psiej duszy. Patrząc na niego, myślałem o więźniach gułagu wracających po wieloletniej tułaczce
Czy oni, tak jak Ares, mieli w oczach taką pustkę, czy ich ciało ogarniała taka niemoc?
Nie zaznał w życiu niczego dobrego. Strach przez obrożą mówi sam za siebie, potem pół psiego życia spędził za kratami.
Panie i Panowie...przedstawiam Wam psa KTÓREGO NIKT NIGDY NIE KOCHAŁ,który nigdy nie miał nikogo do kochania, który NIGDY NIE MIAŁ DOMU.
Dzisiaj Ares to pies który wymaga intensywnej opieki, mający problemy z utrzymaniem równowagi i czystości, ale jednocześnie pies, który na swojej ostatniej prostej garnie się do człowieka jak żaden inny zwierzak. On ma świadomość że zegar życia odmierza jego ostatnie godziny. Czy zdąży być jeszcze czyimś psem? Czy pokocha tak mocno, żeby tam za tęczowym mostem czekać na kogoś z wytęsknieniem?

On nie prosi, on nigdy nie prosił, za dumny na to jest. Ale ja błagam....spraw aby Ares zmienił zdanie o nas ludziach, spraw żeby chociaż raz w życiu kogos pokochał i był pokochany.
Tel. 516 488 831
Bielsko Biała