Przekaż 1.5% podatku Psiej Ekipie, KRS 0000697348

Niestety ....."szansa " odebrała mi prawie dwa lata życia ....

Palące słońce raziło w oczy. Gorące powietrze wdzierało się nam do płuc utrudniając swobodne oddychanie. Gdyby nie butelki z wodą, w ustach miałybyśmy suchy wiór. Kto żyw szukał schronienia w cieniu.
Rex, historia psa któremu przysłowiowa "szansa " ukradła część życia .

Mam na imię Rex .Po prosu .Nie jestem rasowym psem ,ale trochę przypominam owczarka .Mimo swej wielkiej postury, nie mogłem obronić się przed swoimi oprawcami i lata czekałem na pomoc .
Jako kilku miesięczny szczeniak zostałem zabrany od swojej mamy z którą byłem bardzo szczęśliwy, tęskniłem za nią bardzo i gdy tylko nadawała się okazja uciekałem do niej. Niestety ,każdego razu przyprowadzano mnie z powrotem i przypinano grubym łańcuchem do budy .Pewnego razu uciekłem o jeden raz za dużo i zamiast obroży którą z łatwością zsuwałem z szyi "dorobiłem "się kolczatki ,która wbijała mi się w ciało zadając ogromny ból gdy tylko starałem się ją ściągnąć .Od tamtej pory nigdy już nie zobaczyłem swojej mamy a moje życie wypełniała samotność ,smutek i cierpienie .....
Pewnego dnia koło mnie zrobiło się ogromne zamieszanie ,przyjechały jakieś Panie które rozmawiały z moimi "opiekunami " ,że nie mogą trzymać mnie w rozpadającej się budzie ,wystawionej na niekorzystne warunki atmosferyczne .W upalne dni nie miałem nawet maleńkiego skrawka cienia gdzie mógł bym schować i odpocząć od palącego mnie słońca .Zatem zimą leżałem w śniegu ,czasem przemarzając do samej kości !!!!!! Kazały spuszczać mnie z łańcucha bym swobodnie mógł sobie pobiegać ,poleżeć na zielonej trawie a nie tylko chodzić po klepisku ......
Słyszałem ,jak rozmawiali o "szansie " na poprawę warunków dla mnie, więc miałem nadzieję że w moim życiu wreszcie wydarzy się coś fajnego .
Minęło trochę czasu aż znowu pojawiły się te same Panie .To od nich dostałem nową dużą budę ,to one przeniosły ją dla mnie do cienia ,to one spuściły mnie z łańcucha i przywiozły piękną czerwoną obroże którą zapięły mi na szyi zamiast kolczatki . To one stawały na rzęsach by jeszcze raz dotrzeć do serca ludzi którzy się mną "opiekowali "i przekonać że nie jestem rzeczą -jestem Rex ,pies zdolny do odczuwania bólu i cierpienia i należy mi się poszanowanie ochrona i opieka !!!!!

Niestety ....."szansa " odebrała mi prawie dwa lata życia ....
Kilka tygodni temu wszystko się zmieniło .....
Nie wiele pamiętam z tego dnia ponieważ było prawie 40 stopni w słońcu a moja buda znowu wróciła na miejsce nie nie mogłem się schować . Słaniałem się już na łapach z wycieńczenia ,dłużej nie dał bym już rady .....
Pamiętam ,że ktoś zabrał mnie razem z łańcuchem i wsadził do magicznego pojazdu który przeniósł mnie w inne życie . Lepsze !!!!
Teraz wiem, że były to znowu te Panie bo często odwiedzają mnie i rozmawiają ze mną .Stale przepraszają ,że tak długo zwlekały z zabraniem mnie z tego miejsca ale ciągle miały nadzieję że moje życie tam będzie lep+-sze. Obiecały ,że jako rekompensate znajdą dla mnie najwspanialszy dom na tej planecie !!!!!

A ja????? JAK to pies , juz dawno im wybaczyłem że tak zwlekały. Psy zawsze wszystko wybaczają. Takie już są, zbudowane z miłości i wyrozumiałości.
Nie chcą mnie zawieść tym razem ,więc DOMKU gdzie jesteś ?????
Jeśli wzruszyła cie moja historia i mój los nie jest Ci obojętny....
Tel. 666015714
Tel. 881655905